Pory, wągry, zaskórniki: najczęstsze mity i podstawowa pielęgnacja, cz. 1

07:37



Rozszerzone pory i zaskórniki to jedne z najczęściej wymienianych problemów skórnych, o jakich czytam na forach. Dotyczą cery tłustej i mieszanej. Są efektem nadprodukcji łoju, dlatego ciężko mówić o nich w przypadku cery suchej. Cechą cery suchej jest zbyt mała aktywność gruczołów łojowych: gruczoły te nie mogą jednocześnie pracować za słabo i zbyt prężnie, to się zwyczajnie wyklucza. Oczywiście ich aktywność może być różna w różnych miejscach twarzy (i ciała) i sytuacja, w której strefa “T” pracuje za dwóch, skutkując cerą tłustą, a policzki pozostają normalne lub suche jest bardzo powszechna.

Co z osobami, które uskarżają się na cerę “suchą i tłustą na raz”, łuszczącą się, papierową w dotyku, ale z makijażem spływającym z twarzy już po kilku godzinach? Ich skórze nie brakuje natłuszczenia, w tym temacie cera radzi sobie doskonale, prawdopodobnie brakuje jej jednak wody. Pielęgnacji skóry odwodnionej poświęcę osobny post.

Ratunku, moja cera jest brudna i cała w zaskórnikach!
Przyczyną zaskórników nie jest “brud”. Nie raz gdy ktoś pyta na forum o sposoby na zaskórniki, czytam dość obraźliwe sugestie w stylu “zacznij myć twarz”. Istnieje duża szansa, że ktoś już to robi. Pojawiają się też porady odnośnie diety. Dieta może mieć wpływ na produkcję sebum, większy wpływ mają jednak hormony regulujące pracę gruczołów łojowych. U osób o cerze tłustej gruczoły łojowe wyrabiają 200% normy, pompując sebum, które jest mieszaniną różnych lipidów - tłuszczy i wosków. Sebum wydostaje się z gruczołów łojowych na powierzchnię skóry za pomocą struktur zamieszkujących mieszki włosowe, które w angielskim noszą nazwę sebaceous filaments, co na polski dosłownie tłumaczyłoby się jako “pałeczki łojowe” (lub “pręciki łojowe”). Ne udało mi się jednak znaleźć żadnego oficjalnego tłumaczenia, dlatego na potrzeby tego posta zostanę przy angielskim popularnym skrócie SF. SF składa się z mieszanki sebum, bakterii, korneocytów (martwych komórek naskórka) i pojedynczego włosa (Archives of Dermatological Research, 1976). Jest biały lub żółtawy i po naciśnięciu wychodzi ze skóry w formie miękkiego wężyka. Jeśli pory nie są regularnie oczyszczane, część SF stykająca się z powietrzem utlenia się i powstaje ciemny czubek. Tak rodzą się zaskórniki otwarte, które wymasowane olejkiem myjącym wychodzą w postaci twardych czopków (ang. grits). Jeśli zatkany por nie ma kontaktu z powietrzem, powstają zaskórniki zamknięte. Takich zaskórników nie da się usunąć samym olejkiem myjącym: potrzebne będzie złuszczanie.

Złuszczanie jest bardzo istotne w przypadku walki z rozszerzonymi porami i zaskórnikami, ponieważ przy tłustej cerze sebum skleja martwe komórki naskórka tak, że nie są w stanie poprawnie się odrywać. Komórki te, wymieszane sebum, “rozpychają” pory i zatykają ich ujścia. Co gorsza, taka “skorupa” uniemożliwia dostarczanie skórze wody z zewnątrz, dlatego cera tłusta tak często jest odwodniona.

Złuszczanie za pomocą kwasów rozpuszczalnych w tłuszczach (kwasów beta-hydroksylowych: BHA, jak np. kwas salicylowy), pozwala regularnie “oczyszczać” pory, nie dopuszczając do utlenienia się ich zawartości, dzięki czemu SFy nie mają okazji przemienić się w zaskórniki. Samych pręcików łojowych nie można trwale usunąć. Są naturalną częścią porów, a wyciśnięte z powrotem wypełnią się w ok. 30 dni (choć niektórzy twierdzą, że dużo szybciej). U osób o większych porach są one po prostu bardziej widoczne, ale odpowiednia pielęgnacja pozwala tę widoczność zmniejszyć. Jest to coś, co po prostu trzeba zaakceptować. Większość ludzi nie patrzy na nas z odległości 20 cm, a ci, którzy patrzą, dobrze, by lubili nas za coś więcej, niż pozbawiony porów nos ;)

No dobrze, ale co z ogromnymi porami? I czy jeśli zwęzić pory, to pręciki staną się również mniej widoczne?

Tutaj czyha kolejne rozczarowanie, ponieważ porów generalnie nie da się zmniejszyć. Ich rozmiar jest warunkowany genetycznie i jeśli się zmienia, to raczej na gorsze. Niektórzy donoszą, że pory mogą powiększyć się np. poprzez używanie plasterków na nos, służących do “wyrywania” zaskórników, ale nie ma na temat temat solidnych dowodów. Ja, mając do wyboru wyrwać pręciki z porów albo je rozpuścić, wybieram jednak to drugie. Czyli kwasy, olejki, ew. tzw. melting balmy.

Kolejny temat: “otwieranie” i “zamykanie” porów. Takie stwierdzenia często pojawiają się przy okazji tematu parówek, oczyszczania metodą OCM czy zaleceń, by myć twarz zimną wodą. Jak przytomnie zauważa Fiddy Snails, pory nie mają malutkich mięśni, które pozwalałyby im się otwierać i zamykać. Ciepło może pomóc rozpuścić czopki łojowe, a zimno może pomóc ujędrnić skórę - napięte pory wyglądają zwykle trochę lepiej, niż obwisłe. Nie ma to jednak nic wspólnego z otwieraniem czy zamykaniem.

Bardzo zatem prawdopodobne, że Twoja twarz wcale nie jest pokryta zaskórnikami, jednak i pręciki i zaskórniki zwalcza się praktycznie tak samo. Co w takim razie można z nimi zrobić? Co z produktami przeciwko porom, czy obietnice producentów to wszystko marketingowy bullshit, nie ma nadziei i zostaje tylko pogodzić się z posiadaniem nosa jak muchomor?

Niestety, większość to faktycznie bullshit. Coś, co dolega większości osób i czego za bardzo nie da się pozbyć na stałe to kopalnia pieniędzy dla producentów kosmetyków. Ale są produkty, które mogą pomóc zmniejszyć widoczność zaskórników i pręcików a więc i widoczność porów. To wszystko już niebawem w części drugiej, poświęconej konkretnym kosmetykom :)

You Might Also Like

10 komentarze

  1. Ja chodzę do kosmetyczki, coś mi tam pomaga

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, Aniu, świetny post! Napiszę nieskromnie, że na temat zaskórników, porów, wągrów itp. naczytałam się bardzo dużo z wielu różnych źródeł (więc chyba troszkę coś o tym wiem) i nawalczyłam się z oczyszczaniem swoich w różny sposób (praktyka :P). Przez to myślałam, że wiele więcej się już nie dowiem a tu proszę: Twój post :) Dziękuję za to, że dzięki Tobie mogłam dowiedzieć się czegoś nowego, na mój rozum - logicznego i w przystępnej formie z linkami do źródeł :) Pozdrawiam i proszę o więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zalinkowane blogi to straszna "królicza nora", można wpaść i nie wyjść przez tydzień, zwłaszcza u Stephena. Tyle wiedzy! :)

      Usuń
  3. Blog zapowiada się świetnie i już na wstępie życzę dużo sukcesów :* Aczkolwiek czuję mały niedosyt czytając go. Mam wrażenie że poruszyłaś w tej notce mnóstwo interesujących tematów ale żaden z nich nie został dostatecznie rozwinięty. Chociaż podejrzewam, ze to z powodu początków i wszystko zostanie później sumiennie rozwinięte. Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o budowę i procesy zachodzące w skórze, to żurnale i badania które czytam są zwykle (zawsze) po angielsku, więc trochę trzęsę portkami, że coś głupio przetłumaczę, ponieważ nie mam wykształcenia ani medycznego ani w ogóle ścisłego ;) Jednocześnie chciałabym, żeby pierwsze teksty były przystępne również dla osób początkujących i tych, których to wszystko nie fascynuje i chciałyby po prostu zadbać o cerę. Oczywiście, dla osób, które to jednak fascynuje, chętnie rozwinę poszczególne zagadnienia, jeśli będzie takie zapotrzebowanie :) Co konkretnie Cię zaintrygowało?

      Usuń
  4. Bardzo mi się podoba, że dodajesz źródła do swoich postów, niektóre nawet wydają się być dobrze sprawdzone pod względem merytorycznym (np. wiedzę mają ze źródeł naukowych), to rzadkość u blogerek. Jak dla mnie, możesz zawsze pod postem dodawać ich więcej, chętnie sama je poczytam :) Czekam na drugą część, i mam nadzieję, że opiszesz też w nim zaskórniki zamknięte i jak sobie z nimi najlepiej radzić, bo to jest moja największa zmora ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wrzucam ten Twój post na grupie o kosmetykach, gdzie chociaż trochę próbuję wyedukować dziewczyny sądzące, że czarna maska i maść z wit. A to leki na wszystko, a kosmetyki z Ali są super, bo są tanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń